Ujazd – Krzyżtopór, jedne z piękniejszych ruin, nie tylko w Polsce

Dzisiaj jest TEN dzień w którym przerasta mnie wszystko 😢 Nawet wstanie z łóżka było jak wejście na Mont Everest.  Jednak dzisiaj nie mogę sobie pozwolić na "zniknięcie", może później chociaż na chwilę... 

Chcę Ci jednak wrzucić post o kolejnym cudzie w Świętokrzyskim. Cudzie, który wciąż mnie zachwyca...

Krzyżtopór, bo o nim mowa, zanim stał się właśnie TYM Krzyżtoporem, pierwotnie, już w XII wieku należał jako dobra Iwaniska do klasztoru cystersów w Jędrzejowie. W XV w. włości te stały się własnością Oleśnickich. A już dalsze losy Ujazdu wiążą się  z rodem Ossolińskich. Na początku XVII w. na krótko trafił w ręce Jana Zbigniewa Ossolińskiego pana na Ossolinie, który w 1587 r. przekazał ten majątek synowi Krzysztofowi w prezencie ślubnym i tym samym Iwaniska wraz z Ujazdem stały się jego własnością w 1619 r.

Pan Krzysztof był człowiekiem wykształconym o rozległych zainteresowaniach literackich, artystycznych, dyplomatycznych i politycznych.  Postanowił  zbudować siedzibę, która zaćmiłaby wszystkie pozostałe siedziby magnackie w Polsce, ale nie tylko. Zamek w Ujeździe powstawał w czasie 1621 (tu nie ma całkowitej pewności) -  1644 w trzech fazach. Budynek główny i fortyfikacje wzniesiono w latach 1621- 27. Kolejna faza to rozbudowa wieży zegarowej. Udokumentowano to datą 1631 r , która została wyryta w tablicy uszakowej przy głównym wejściu. Na początku używano nazwy Kszytopór, na cześć fundatora. Łączyła ona jego imię z nazwą herbu Ossolińskich. Nazwa która funkcjonuje dziś Krzyżtopór, pochodzi od krzyża i toporu, które widnieją do dnia dzisiejszego przy wejściu. Niestety nie zachowała się inskrypcja:  /Krzyż obrona / Krzyż podpora / Dziatki naszego Topora/ Było to credo p. Krzysztofa, gorliwego katolika. Był On też zaciekłym wrogiem reformacji, mimo że jego dziadek Hieronim był kalwinem. Warto zaznaczyć, że za jego sprawą, arianie zostali wygnani z ziemi świętokrzyskiej, m.in. z Rakowa, Skrzelowa i Iwanisk. W kieleckim pałacu biskupim można obejrzeć  malowidło uwieczniające to wydarzenie.

Zamek Krzyżtopór został wzniesiony w typie palazzo in fortezza. Oznaczało to połączenie wygody mieszkańców z funkcją obronną. Krzysztof Ossoliński odwiedził kiedyś w swojej podróży do Rzymu zamek Caprarola, który był własnością rodu Farnese. I właśnie można znaleźć ścisłe związki z tą jedną z najwspanialszych włoskich rezydencji. Zamek obronny został wzniesiony na planie wpisanej w pięciobok bastionowej fortyfikacji. Pałac, fortyfikacje i ogród – trzy jego główne założenia zostały powiązane osiowo.  Miał on 365 okien, 52 komnaty, 12 sal i 4 baszty, co odpowiednio przekłada się na liczbę dni, tygodni, miesięcy i pór roku.


Krzysztof Ossoliński miał jednego syna Krzysztofa Baldwina, który niestety zginął w 1649 r w bitwie pod Zborowem. Posiadłość wtedy przeszła w ręce spokrewnionych rodzin Kalinowskich, Denhoffów, Morsztynów i Paców.  Niestety… budowla miała krótkie lata świetlności. Potop, poddanie i grabież jego dóbr stały się początkiem upadku. Jednak największemu zniszczeniu uległ w 1770 r podczas konfederacji barskiej. Szkoda… Wielka szkoda…

Z ciekawostek oraz legend:

* Sala jadalna w jednej z wież miała podobno szklany strop, przez który można było obserwować akwarium z egzotycznymi rybami.

* W podziemiach właśnie tej wieży do dnia dzisiejszego znajduje się źródełko Krzyżtopożanka, którego woda ma wyjątkowe właściwości smakowe oraz lecznicze.

* W prawej stajni panuje idealna akustyka. Za to konie w obydwu stajniach jadały z marmurowych żłób. Były też doświetlane przez specjalnie ułożone zwierciadła.

* Nad wejściem w wieży bramnej umieszczono hieroglif przypominający stylizowaną literę W. Ma ona symbolizować zgodnie z księgą kabały (Krzysztof Ossoliński interesował się astrologią i magią) wieczne trwanie tego miejsca. Chociaż niektórzy dopatrują się w niej herbu Habdank. Ja jednak wolę wierzyć w pierwsze znaczenie 😉

* Krzyżtopór miał podobno podziemne połączenie z Ossolinem. Jerzy i Krzysztof jeździli tym lochem do siebie w odwiedziny, a droga była wyłożona głowami cukru żeby sanie poruszały się szybciej.

* Wieczorami przechadza się po nim Biała Dama oraz duch syna Krzysztofa Ossolińskiego. Może nawet w husarskiej zbroi przebitej strzałą, przez którą zginął? Któż to wie 😉

* W miejscu w którym były wspaniałe ogrody w stylu włoskim i francuskim, do dzisiaj znajduje się krzyż upamiętniający kilkudziesięciu więźniów z Ostrowca Św. Rozstrzelanych tutaj przez Niemców w 1944 r. Powodem egzekucji miał być atak polskich partyzantów na samochód niemieckiego starosty Opatowa, w wyniku którego zginęła jego ciężarna żona.

Wracając jeszcze podjechaliśmy do Św. Katarzyny na najlepsze w okolicy lody, gofry, kawę latte (nigdzie nie piłam lepszej), lemoniadę i mrożoną kawę w „cud lód miód!”. Polecamy! Przepyszne!




Spodobał Ci się tekst?

  •  To teraz czas na Ciebie 😊 Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
  •  Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 
  •  Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  
  •  Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.

 


Komentarze