„Narzekanie nie tylko zmienia mózg, ale też osłabia wolę działania. Może również jednak przynosić pewne korzyści. Przyznawanie się do trudnych emocji jest podstawą rozwoju i odczuwania radości z życia, bo jeśli wypieramy trudne emocje, to nie możemy być szczęśliwi.”
Odpowiedź na to pytanie nie jest wcale tak oczywiste jak by się mogło wydawać. Każdy z nas narzeka. Nie znam osoby, która by tego nie robiła, chociaż znam wiele, które twierdzą, że tego nie robią, ale… No właśnie, zawsze jest to „ale” 😉 Po co sobie zaprzeczać? Ja też narzekam i nie wstydzę się o tym mówić. Narzekamy… Ważne, tylko by nie stało się ono naszą codziennością, naszym „tu i teraz”, by się nie okazało, że rządzi naszym codziennym życiem. Oczywiście… narzekanie źle na nas wpływa, jest niezdrowe dla naszego organizmu jak wszystko, z czym przesadzimy. Ważne, by narzekać w jakimś celu, by czemuś zaradzić. Każdy z nas ma gorszy moment, każdy z nas musi wyrzucić z siebie emocje i właśnie wtedy łatwo popaść w chwilę, gdy ktoś, kto nas słucha odbiera to tylko i wyłącznie jak narzekanie… Sami czasami się w tym gubimy i to, co mówimy niczemu nie służy. Nie szukamy rozwiązań, a nasz monolog zmienia się jedynie w marudzenie. A można temu zaradzić w inny sposób 😉
Jeśli tylko nazwiemy
swoje emocje, zanim właśnie nasz monolog przerodzi się w klasyczne narzekanie,
bez rezultatów, wtedy możemy je wykorzystać do tego by te „niewygodne” uczucia
które się w nas pojawiły, stały się bodźcem do działania. Tak,
tak! Tak też można, a nawet trzeba 😊
W swojej książce „Expressive
Writing” Pennebaker pisze: „Powód do narzekania, który najbardziej nas
niepokoi i nie pozwala zasnąć w nocy, jest dobrym miejscem do rozpoczęcia
pisania”. Rewelacja! Sama tak robię od lat. Piszę... Pomaga, chociaż
przyznaję, są momenty, że muszę o tym wszystkim co mnie trapi powiedzieć komuś
konkretnemu i wtedy faktycznie zdarzało się (i wciąż zdarza), że mój monolog
przeradzał się tylko i wyłącznie w klasyczne narzekanie, bez żadnej konkretnej
decyzji, co z tym zrobić.
Kiedy sobie to uświadomiłam,
postanowiłam bardziej kontrolować to, co mówię. Próbuję dzień po dniu zerwać z
„klasycznym narzekaniem” z którego nic nie wynika. Jeszcze to potrwa, jeszcze
„trochę” zanim może całkowicie z tym zerwę? Ale czy faktycznie całkowicie
warto? Już pisałam, że słowa mają wielką moc. Gdy nie mówimy negatywnych
rzeczy, zaczynamy inaczej odbierać świat, który nagle staje się bardziej
przyjazny i jest pełen uroku. Spróbuj 😊 Pomału, od jednego
zdania…
Kiedy zaczniemy przyjmować rzeczy
takimi, jakie są, bez osądzania, bez negacji bardzo zmienia się nasze
postrzeganie tego, co „tu i teraz”. Przestajemy stawiać przysłowiowy znak
równości między słowem deszcz a smutek, niskie ciśnienie a złe samopoczucie czy
jesień a apatia. Takie proste, a jednocześnie
bardzo trudne. Jednak jak wszystkiego i to możemy w sobie wytrenować. Gdy nam
się to uda, okazuje się, że deszcz staje się poetycko melancholijny, a szary
pejzaż inspirujący i liryczny 😊 Obejrzyj obrazy np.
flamandzkiego malarza Pietera Bruegela, który w zimowym, wcale nie bajkowym
pejzażu dostrzegł piękno. Spójrz na świat oczami zakochanego artysty, którego
wszystko zachwyca i dziwi.
Przyznaję, co rok starałam się jakoś
przetrwać brzydką jesień oraz zimę. Byle do wiosny… Teraz, zaczęłam dostrzegać
piękno każdej pory roku, chociaż faktycznie z tą szaro burą jest dużo trudniej 😉 Warto jednak próbować, nawet jeśli za pierwszym, drugim czy
kolejnym razem nie bardzo nam to wyjdzie. Wystarczy tylko i aż, dostrzec to piękno, które tak często
dostrzegają poeci w każdej porze roku i być za nią wdzięcznym. Czas tak szybko
przemija… Żal marnować go na siedzenie i czekanie… A w naszym klimacie natura
często stawia opór, zaznacza mocno swoją obecność, zmusza do wysiłku i
działania. Jeśli tylko się na to otworzymy zrozumiemy, że to wszystko co się
dzieje ma wzmacniać i rozwijać właśnie nas.
I wkrótce, nie wiadomo kiedy staniemy
się innymi ludźmi 😊 Wiosenno letnimi oraz jesienno zimowymi.
Przyjrzyj się sobie. O każdej porze roku jesteśmy inni, co nie oznacza, że
gorszymi czy lepszymi. Nie musimy w porach zimnych się chować pod kołdrą i tylko
czekać. Możemy wtedy otworzyć się na to co wewnątrz nas. Słuchać innej muzyki
niż latem, oglądać więcej filmów, przeglądać albumy ze zdjęciami, dokonywać
pewnych odkryć w samym sobie, ale nie tylko 😉 Ten czas sprzyja czytaniu wieczorami gdy
szybko się robi ciemno (chociaż nie mówię, że latem nie można tego robić. Jak
najbardziej można, a nawet trzeba). Możemy skupiać się bardziej na sobie, szukać światła wewnątrz
siebie, bo za oknem go dużo mniej. Nie trzeba zapadać w „zimowy sen”. Można
więcej czasu spędzić z rodziną w domu np. na wspólnym pieczeniu przy świecach,
rozmowach, muzyce 😊 Dlaczego nie? Oswajajmy
jesienne i zimowe miesiące. Też można, a nawet trzeba.
Za to wiosną i latem… Oj wtedy
otwórzmy się na to, co na zewnątrz 😊 Gdy jesteśmy już
stęsknieni za słońcem możemy i my zakwitnąć jak rośliny w naszych ogrodach lub balkonach. Ja
przynajmniej tak już mam 😊 Zaczynam doświadczać
stanu euforii i zdaję sobie sprawę z tego, że może nie byłabym w stanie tego
poczuć gdyby nie zima. Czy można cieszyć się światłem nie znając ciemności? Ja
już odpowiedziałam sobie na to pytanie. A Ty? 😊 Latem poczucie
szczęścia daje mi każda, nawet najmniejsza możliwość kontaktu z naturą.
Uśmiecham się kiedy chodzę boso po trawie, grzeję się w promieniach słońca.
Chwytam je wtedy z wielką chciwością, bo wiem, że te momenty, te dni, nie są mi
dane na zawsze.
Podsumowując:
Narzekanie też przynosi nam pewne korzyści. Wyrażamy przez nie trudne emocje.
Mówimy głośno, że jest nam smutno, źle i czujemy złość. A przecież przyznanie
się do tego typu emocji jest bardzo ważne. Jest podstawą do dalszego rozwoju,
do tego by odczuwać radość z życie nie wypierając przy tym „trudnych” emocji.
Jeśli to robimy nie możemy być w pełni szczęśliwi.
Spodobał Ci się tekst?
- To teraz czas na Ciebie 😊 Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka;
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
Komentarze
Prześlij komentarz