Powitanie Maja z jednoczesnym machaniem kwietniowi

Maj, podobnie jak Marzec zaczerpnął swoją nazwę z języka łacińskiego „Maius” oraz kalendarza rzymskiego.

Mimo iż obecny miesiąc poświęcony został wszystkim bogom, jego nazwa pochodzi od bogini Mai, matki Markurego.

W naszym ojczystym języku „maić” oznacza stroić, a Staropolska nazwa Maja brzmi „Trawień”. Dla mnie pięknie 😊

Słowem Maj określa się także młodą ziemię. Według jednej z legend Bóg Ojciec właśnie w Maju stworzył świat. Zanim jednak mój ulubiony miesiąc rozgości się u nas na dobre, kilka słów pożegnania kwietnia…

 


Kwiecień… To był szalony miesiąc. Czułam podczas niego zapach jesieni, by z dnia na dzień pojawiło się lato w pełnej krasie, a po nim znów bardzo wczesna wiosna, a nawet zima. Temperatury szalały, dochodząc do 30 stopni, by kolejnego dnia spaść do połowy, „typowej” kwietniowej temperatury, a nawet… do dużo poniżej 10 stopni z zimnym, przewracającym wszystko co stało na jego drodze wiatrem.

A my w tej całej intensywności zarówno pogodowej, domowej i zawodowej nie nadążaliśmy z pracami na ogródku, których z każdym dniem przybywa. I nawet jeśli ktoś sobie myślał zerkając na moje insta story lub zdjęcia, że w minionych tygodniach tylko przesiadywałam na tarasie, lub spacerowałam beztrosko po ogródku, bardzo się pomylił 😉 Wielokrotnie pisałam, że zdjęcia czy filmiki to jedynie krótki fragment rzeczywistości, chwile rzeczywistości którą sama chcę zatrzymać w kadrach by sobie w gorsze dni o nich przypominać, a tych więcej niż bym chciała ☹ Jak również zatrzymywać się w gonitwie i intensywności dni by zaczerpnąć energii z mojego skrawka Natury do dalszego działania. W ogródku więcej niż siedzieliśmy, to pracowaliśmy w kuckach, pochyleni, lub wyciągnięci stając na palcach obu nóg, by przyciąć to, co jeszcze do przycięcia zostało. Nie zabrakło też walki z paskudami, które pewnej nocy zaatakowały moje ukochane bukszpany, posadzone jeszcze, wiele lat temu przez mojego Dziadka w Jego pięknym i pełnym magii ogrodzie ☹, były też paskudy na gruszy i brzoskwini, oraz wczoraj zaatakowały mszyce agrest i porzeczki … Było ratowania pewnego jeżyka, który od kilkunastu wieczorów przychodzi do nas w gości, a w dzień czasami śpi w ulubionej kryjówce. Nie brakowało także pracy zawodowej. Zarówno tej typowo biurowej, jak i prania ekstrakcyjnego kiedy to klienci przyjeżdżali do nas autami lub podrzucali dywany😉


































































 


A dziś… Wiosenne kwiaty pozostały już tylko wspomnieniem… Delikatne i tak bardzo przeze mnie wyczekiwane w zimne dni… Kiedy kończy się ich czas odczuwam pewną stratę i nawet jeśli wiem, że za chwilę pojawią się piwonie, oraz wiele więcej późno wiosennych, a wkrótce i letnich kwiatów, to przyznam szczerze, że te wiosenne zwiastuny cieszą mnie najbardziej, najmocniej, najpełniej.

Wpatrywałam się codziennie robiąc tysiące podobnych zdjęć moim ukochanym szafirkom, które posadzone w taki, a nie w inny sposób wyglądały jak płynący, błękitny strumień (zdecydowanie zamierzony przeze mnie zabieg 😉). Wpatrywałam się z równą zachłannością żonkilom, hiacyntom, narcyzom, tulipanom, kwitnącej brzoskwini obsypanej różowym gęstym kwieciem, kwitnącej gruszy i czereśni o śnieżnobiałych kwiatach, jak różowo białym kwiatom jabłonek o wręcz nieprzyzwoitych, pełnych słodyczy zapachach 😉 Nawet mój ukochany Bez (tak, wiem, że to Lilak, ale zwłaszcza z jednego powodu dla mnie zawsze będzie to już Bez. Powodu oczywiście nie zdradzę 😉 ) zakwitł miesiąc wcześniej. Co akurat aż tak mnie nie ucieszyło, bo od dziecka kojarzy mi się z Majem…  I nie tylko Bez zakwitł w kwietniu. Glicynia również!  

Magia natury, najczystszej, pięknej, kruchej i tak bardzo ulotnej… To tak jak zauroczenie, pierwsze momenty z „motylkami w brzuchu”, ekscytacja, tęsknota po minucie bez tej drugiej osoby, jeszcze zanim pojawi się dojrzała miłość…

Było zupełnie tak, jak bym chciała nacieszyć się nimi na zapas, wiedząc jednocześnie, że tak się nie da. Dlatego cieszmy się chwilą póki trwa, chowając te wspomnienia w zakamarkach swojej pamięci i na zdjęciach jeśli lubisz je robić, a później oglądać 😊 Bądźmy „tu i teraz” zatrzymując się w pędzie jak najczęściej. 






























 Spodobał Ci się tekst?

·         To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;

·         Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 

·         Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  

·         Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.


Komentarze