Listopad zawsze przychodzi po cichu. Nie ma w sobie rozbuchanej energii lata ani zachwytów września.
Wkracza miękko, na palcach, otulony mgłą. Dla wielu to czas najtrudniejszy… szary, przygaszony, pozbawiony kolorów. A jednak właśnie w tej szarudze kryje się jego potencjał. (I nie zawsze, nie od początku jest szary, co widać na załączonych zdjęciach 😉)
Listopad nie krzyczy. On szepcze. I tylko od nas zależy, czy usłyszymy, co próbuje nam powiedzieć.
W listopadzie świat zwalnia w naturalny sposób. Powietrze staje się gęstsze, dźwięki bardziej miękkie, a wieczory wchodzą do domów szybciej, prosząc o ciepło.
To nie jest miesiąc spektakularnych cudów, tylko tych małych, najprawdziwszych.
Iskra światła w oknie…Para unosząca się znad kubka...Pierwszy krok na zimnym porannym chodniku.
Nie walcz z listopadem. Zaproś go do stołu. A potem powoli, codziennie, twórz swoje małe zaklęcia… Może to być… zapalenie świeczki, które staje się gestem jak z dawnych baśni… trochę melancholii, trochę magii i dużo ukojenia. Listopad zdecydowanie kocha światło, które sami tworzymy. Może to być… kubek ulubionej herbaty, który staje się talizmanem. Warto do niej dodaj goździki, miód, lub sok malinowy, imbir, cynamon, cytrynę, pomarańczę. Dla mnie w takiej wersji każdy łyk jest jak zaklęcie na spokój 😊
Warto też pamiętać, że w listopadzie natura śpi, ale nie milknie. Na skraju parku, w ciszy, można usłyszeć coś więcej niż wiatr… To miesiąc, który pozwala zajrzeć „między” sen a jawę, koniec a początek…
A może zapisuj codziennie jedną małą rzecz, która przyniosła Ci radość.
W listopadzie działa to jak magia ochronna 😊
Według mnie listopad nie jest po to, by zachwycać. On jest po to, by przywrócić proporcje.
By dać nam chwile oddechu, zanim świat rozbłyśnie grudniowym blaskiem.
By pozwolić zajrzeć głębiej, w siebie, w swoje myśli, w ciszę, którą tak rzadko dopuszczamy do głosu.
Może więc nie chodzi o to, by listopad pokochać? Może chodzi o to, by go odczarować? A może… by dać mu szansę odCzarować nas? 😉
Spodobał Ci się tekst?
· To teraz czas na Ciebie 😊 Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
· Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka;
· Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę;
· Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.
Wkracza miękko, na palcach, otulony mgłą. Dla wielu to czas najtrudniejszy… szary, przygaszony, pozbawiony kolorów. A jednak właśnie w tej szarudze kryje się jego potencjał. (I nie zawsze, nie od początku jest szary, co widać na załączonych zdjęciach 😉)
Listopad nie krzyczy. On szepcze. I tylko od nas zależy, czy usłyszymy, co próbuje nam powiedzieć.
W listopadzie świat zwalnia w naturalny sposób. Powietrze staje się gęstsze, dźwięki bardziej miękkie, a wieczory wchodzą do domów szybciej, prosząc o ciepło.
To nie jest miesiąc spektakularnych cudów, tylko tych małych, najprawdziwszych.
Iskra światła w oknie…Para unosząca się znad kubka...Pierwszy krok na zimnym porannym chodniku.
Nie walcz z listopadem. Zaproś go do stołu. A potem powoli, codziennie, twórz swoje małe zaklęcia… Może to być… zapalenie świeczki, które staje się gestem jak z dawnych baśni… trochę melancholii, trochę magii i dużo ukojenia. Listopad zdecydowanie kocha światło, które sami tworzymy. Może to być… kubek ulubionej herbaty, który staje się talizmanem. Warto do niej dodaj goździki, miód, lub sok malinowy, imbir, cynamon, cytrynę, pomarańczę. Dla mnie w takiej wersji każdy łyk jest jak zaklęcie na spokój 😊
Warto też pamiętać, że w listopadzie natura śpi, ale nie milknie. Na skraju parku, w ciszy, można usłyszeć coś więcej niż wiatr… To miesiąc, który pozwala zajrzeć „między” sen a jawę, koniec a początek…
A może zapisuj codziennie jedną małą rzecz, która przyniosła Ci radość.
W listopadzie działa to jak magia ochronna 😊
Według mnie listopad nie jest po to, by zachwycać. On jest po to, by przywrócić proporcje.
By dać nam chwile oddechu, zanim świat rozbłyśnie grudniowym blaskiem.
By pozwolić zajrzeć głębiej, w siebie, w swoje myśli, w ciszę, którą tak rzadko dopuszczamy do głosu.
Może więc nie chodzi o to, by listopad pokochać? Może chodzi o to, by go odczarować? A może… by dać mu szansę odCzarować nas? 😉
Spodobał Ci się tekst?
· To teraz czas na Ciebie 😊 Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
· Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka;
· Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę;
· Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.





Komentarze
Prześlij komentarz