Kwietniowe, ulotne chwile

 „Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata”

„Śnieg w kwietniu goi rolę, hamuje niedolę”

„Choć już w kwietniu słonko grzeje, nieraz pole śnieg zawieje”

„Kwiecień wilgotny obiecuje rok stokrotny”

 


Jak szybko w tym roku mi Kwiecień wkroczył do codzienności, tak szybko z niej schodzi. Nie wiem czy to z wiekiem się robi, ale czas gna jak szalony, że nie zawsze za nim nadążam i nawet nie chcę… Pragnę by zwolnił, by pozwolił mi dłużej cieszyć się chwilą…

Kwiecień… jego nazwa pochodzi od słowa kwiecie oznaczającego jak się pewnie domyślasz kwiaty, które w tym czasie obficie kwitną. Inna jego nazwa to łżykwiat od słów łże oraz kwiat, sugerujących fałszywe kwitnienie. A dlaczego fałszywe? A to dlatego, że w tym miesiącu kwiaty były narażone na nagłe zmiany pogody takie jak między innymi późne przymrozki. Wiosenna aura była i wciąż jest nieprzewidywalna. Tak było i tym razem…










Najpierw pogoda prawie letnia, gdzie na termometrze można było zobaczyć 23 stopnie a odczuwać jeszcze więcej. Letnie sukienki, otwierające się kwiaty, zapachy… by kolejnego dnia temperatura spadła do 6 stopni, a w ciągu dnia co i rusz pojawiała się zawierucha śnieżna, nie mówiąc o nocnych przymrozkach. Zdecydowanie przysłowia kwietniowe wciąż są aktualne 😉 

Na szczęście powrót zimna nie trwał długo i udało nam się ochronić przed nim to, co ochrony na ogródku potrzebowało (tylko i aż jedna roślina padła i nie udało mi się jej uratować).
















Nasz kwiecień mimo iż gnał jak szalony, był pełen stresu, nieprzewidywalnych zdarzeń, które wzbudzały w nas strach oraz bezsilność, to również intensywne prace ogrodowe, ale i powrót Tosi oraz Wojtka do tegorocznego warzywnika 😉 poranna kawa na tarasie, posiłki wśród natury „pomiędzy”, celebrowanie urodzin, spotkania naszej Młodzieży z Przyjaciółmi, grill, ogniska, „biuro na tarasie” 😉wędzenie, aperitivo przy „złotej godzinie” wśród radosnego świergotu ptaków, wyjęcie naszych pszczółek i rozgoszczenie się ich u nas na dobre, nowe smaki, zapachy, rozpieszczanie przez nie tylko ciepłe, ale i gorące promienie Słońca (zdecydowanie były też dni typowo letnie kiedy termometr pokazywał 28 i 30 stopni).


Kiedy wieczorami podlewałam ogródek powietrze pachniało słodyczą kwiatów z naszych drzewek owocowych, wilgocią trawnika jak po ciepłym deszczu, praniem suszonym na Słońcu… Było takie ciepłe, lekkie i świeże…

Nasz kwiecień to też zachwyt nad tym co nas otaczało, a co było tak bardzo ulotne, więc  zapisywałam je nie tylko w swojej pamięci, ale i na kartkach pamiętnika, oraz na zdjęciach by móc do tych chwil wracać kiedy będę tego potrzebować…   


















































 



Spodobał Ci się tekst?

·         To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;

·         Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 

·         Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  

·         Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.


Komentarze