Mój „plan ratunkowy” 😉

Pamiętasz jak kilka dni temu pisałam, że nie udało nam się pojechać za miasto w pierwszą od bardzo dawna wolną sobotę od obydwu prac na taki czas, by zaspokoić moją potrzebę ciszy i bycia wśród Natury?

Wtedy po zbyt szybkim powrocie udało mi się ogarnąć „plan ratunkowy” na kolejny dzień po pracy. Hmm… dzień to zbyt dużo powiedziane, bardziej były to dwie godziny z kawałkiem 😉

Wybraliśmy się tym razem tylko z M do Dworu w Radoniach na spacer po otaczającym go ogrodzie. (Można było też wejść do środka, ale z szacunku do gospodarzy, zdjęć w nim nie robiliśmy.) Muszę przyznać, że już od przynajmniej roku miałam ochotę na odwiedzenie tego miejsca, ale zawsze było coś pilniejszego. W końcu się udało 😊 Widać, to był najodpowiedniejszy moment.



Z tego co się na szybko dowiedziałam, Dwór w Radoniach jest jednym z najlepiej odrestaurowanych obiektów na Mazowszu. Dosyć często zmieniał właścicieli, ale miał sporo szczęścia 😉  Przez ponad rok, podczas II Wojny Światowej, po ucieczce z konwoju przebywał w nim znalazłszy schronienie u ówczesnego właściciela Jana Chrzanowskiego, malarz, grafik Bernard Tadeusz Frydrysiak (1809 – 1979). W tym czasie intensywnie tworzył, a nawet malował portrety właścicieli Radoń, ich dzieci i innych osób, które licznie do Dworu przybywały ze zniszczonej powstaniem Warszawy. W swoich wspomnieniach pięknie opisywał czas który w nim spędził 😊 Warto poczytać 😉  Ale… to nie jedyny artysta bywający niegdyś we Dworze… Jednym z Nich był też Józef Chełmoński, którego obrazy pokochałam już w dzieciństwie 😊

Obecna właścicielka, pani Beata Korzeniowska – Matraszek nie dość, że przyczyniła się do tego, by miejsce wyglądało tak pięknie jak dziś, to jest również autorką książki „Dwór w Radoniach. Historia Janeczki”.



Nie będę opisywać historii pani Beaty i Jej Męża, bo można ją znaleźć bardzo łatwo w necie, podobnie jak historię samego Dworu. Tak naprawdę kusi mnie by napisać więcej czego każdego dnia się dowiaduję, ale nie chciałabym Cię pozbawiać tej przyjemności, odkrywania, szukania, rozmawiania… Chce Cię mocno zachęcić do odwiedzenia tego miejsca. Napiszę tylko, że czuć w nim niezwykłą magię, dobrą energię, historię, która „idealnie” łączy się z teraźniejszością i co dla mnie w tym czasie bardzo ważne, cudowne połączenie z Naturą 😊 Do tego, co bardzo rzadko mi się zdarza w prywatnych miejscach w których jestem, wzruszyłam się i nie mogłam pohamować łez. Taka reakcja mojego organizmu, a raczej Duszy, mówi mi WSZYSTKO… 💚





Jeszcze raz polecam serdecznie odwiedzenie tego wyjątkowego miejsca, a teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć. Robione telefonami, więc jakość nie idealna 😉 Ostatnio nigdzie nie zabieramy ze sobą aparatu… Za duży, za ciężki 😉 Wolę czuć lekkość na różnych poziomach, w odwiedzanych miejscach 😉





































PS. A my jeszcze wróciliśmy odetchnąć Naturą i tą wyjątkową atmosferą do Dworku wraz z N i B popołudniu, w czwartek, 15 sierpnia 😊 Tym bardziej, że od nas autem to nie całe 25 minut.  




 

PS.2 Już mam pomysł na kolejne odwiedziny Dworu, tym razem w pełnym składzie, a może nawet i większym 😉 po wakacjach. Mam plan, z którego cieszę się jak dziecko i już się nie mogę doczekać, ale cii… zdradzę rąbka tajemnicy jak nam się uda 😉 A póki co muszę wszystko dokładnie przygotować 😊  



 Spodobał Ci się tekst?

·         To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;

·         Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 

·         Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  

·         Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.


Komentarze