Relacje i spojrzenie na nie z dystansu

Już kiedyś poruszałam ten temat. Zresztą tak naprawdę wciąż się przewija w mniejszym lub większym stopniu. Jest ważny dla mnie, ale też dla każdego z nas. Relacje…

 

💓💓💓

Relacje mogą być bardzo wspierające, mogą dodawać nam skrzydeł, inspirować dając poczucie szczęścia, bezpieczeństwa, wolności. Mogą być również toksyczne. Mogą sprawiać, że czujemy się gorsi, niepotrzebni… Zdarza się, że jesteśmy wykorzystywani przez tę drugą osobę, a kiedy przestajemy być potrzebni, kiedy z jakiś powodów nie ma z nas pożytku, zostajemy odsunięci na boczny tor, a nawet zupełnie zostaje z nami zerwany kontakt. Zdarza się również i tak, że stajemy się złymi bohaterami stworzonej historii… Tak też bywa…

Kiedy podczas swojej terapii rozmawiałam na ten temat poruszyłam bardzo osobiste przeżycia. Poruszyłam jedną z relacji, którą przez lata uważałam za dobrą, a nawet przyjacielską. I mimo pewnych sygnałów, wciąż starałam się widzieć tylko pozytywy. W ten sposób udawałam przed samą sobą, że nie dzieje się nic złego. Nawet kiedy inni zwracali mi na to uwagę. Przecież to nie możliwe. Przecież czuję jak byśmy były bratnimi duszami, jak byśmy znały się od zawsze. Bardzo długo zagłuszałam również swój wewnętrzny glos, glos własnej intuicji która nigdy mnie nie zawiodła, a ja ją owszem… W tej relacji pozwoliłam na to, by ten ktoś mnie ranił, bo wolałam widzieć tylko i wyłącznie dobro.  Starałam się je nawet zobaczyć po olbrzymim kryzysie, po pewnym wydarzeniu po którym nie mogłam już okłamywać samej siebie. Po tym jak emocje opadły,  wciąż starałam się tłumaczyć, rozumieć i widzieć to dobro, które przecież jest…

Podczas terapii, po kilku pomocnych pytaniach powiedziałam głośno to, jak się czułam, jak się czuję… przypomniałam sobie nasze rozmowy, nastawienie tamtej osoby, jej słowa, zachowanie… Spojrzałam na nas z boku, z perspektywy, jak bym patrzyła na kogoś innego i ujrzałam naszą relację oczami kogoś innego. Oczywiście nie jest tak, że wina leży po jednej stronie. Nie! Nigdy tak nie jest. W końcu w relacji są dwie osoby… Dzięki pracy nad sobą, na powiedzeniu głośno pewnych spraw, spojrzenia z dystansu, nabrałam wiary i odwagi, które są potrzebne do sprzeciwu oraz zmiany. Pomogła mi w tym nie tylko terapia, ale coś jeszcze, o czym napiszę za jakiś czas 😉

Musimy pamiętać, o czym ja w tamtej relacji zapomniałam, że nie zawsze koncentracja na pozytywach jest konstruktywna. A już na pewno nie wtedy, kiedy odwracamy wzrok od tego, co nas krzywdzi… Jak we wszystkim i tu potrzebna jest równowaga. I tak! Żeby pozwolić sobie na zmianę, zmianę na lepsze, trzeba z odwagą spojrzeć na rzeczywistość i zobaczyć ją taką jaka jest naprawdę. Ze wszystkim co dobre i co złe. Z tym co nas wspiera i z tym co nas rani… A to jest bardzo trudne. Bardzo trudno dostrzec to co bolesne, uświadomić to sobie, bo przecież jest także często kochane… Tylko czy kochane przez dwie strony? Kto kocha, nie krzywdzi… I wtedy bywa tak, że tracąc kogoś, odnajdujemy siebie, a to jest bezcenne 😊 Wtedy tak na prawdę wygrywamy. Wygrywamy swoje życie…

Ważne jest by zadać sobie pytanie, o którym też często piszę i mówię:  "Na co mam wpływ i co mogę  z tym zrobić, co zrobić by sobie pomóc?"  I to jest zdecydowanie jedno z większych wyzwań naszej codzienności. Na co mam wpływ a co muszę zaakceptować i przyjąć z pokorą, ucząc się z tym żyć.  Nie zawsze jesteśmy w stanie poradzić sobie z tym bez pomocy. Ja nie byłam. Potrzebowałam wsparcia, potrzebowałam pytań od osoby postronnej bym mogła nazwać to, co czułam, co czuję, czego doświadczyłam i wciąż doświadczam. Potrzebowałam pomocy by sobie to wszystko uporządkować, przestać patrzeć wstecz i zastanawiać się co zrobiłam źle.  

Musimy też zdać sobie sprawę z tego, że narzędzia terapeutyczne, te wszystkie strategie i postawy mogą w jednej sytuacji być konstruktywne oraz pomocne, a w innej nie. I to jest jak najbardziej w porządku. To naturalne. Dlatego wciąż przy rożnych sytuacjach zadaję sobie pytania typy: „Czy mam na to wpływ?”  "Czy mogę zrobić coś, co będzie dla mnie dobre i wspierające?" "Czy to co widzę chcę by takie było i czy jest takie naprawdę?" „Czy mam wpływ na sytuację która się wydarzyła?”

Zachęcam i Ciebie do zadawania sobie takich pytań. Polecam Ci zgłoszenie się o pomoc kiedy jest to zbyt trudne, zbyt długo trwa.

 

I pamiętaj!  Patrz odważnie i nie bój się zobaczyć tego, co Cię krzywdzi, bo tylko wtedy zrobisz krok w stronę potrzebnej zmiany na lepsze. Ufaj swojej intuicji, zaufaj sobie. Zawalcz o własne szczęście nawet jeśli się boisz, jeśli to bardzo trudne zawalcz o siebie. Zawsze warto 💓 



Spodobał Ci się tekst?

  •  To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
  •  Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 
  •  Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  
  •  Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.

Komentarze