Wichury

 Za oknem brzozą targa wiatr, niesfornie szarpie jak panienkę. Popycha w przód, na boki gnie i zgubną nuci jej piosenkę. Do tańca porwał cały świat, a spłoszył ptaki przerażone. Potrząsa w rytm, to zmienia takt melodii nader niespokojnej. Rozbujał wiatr, rozhuśtał wiatr, dziś wszystkie cztery świata strony i pędzi tak, bez celu gna w swoim szaleństwie nieskończonym”. 

 

Już dawno tak się nie bałam jak w nocy z piątku na sobotę. Jakiś czas temu też mocno wiało, też nie mogłam spać, a strach się czaił, jednak to, co działo się teraz było po stokroć silniejsze.

Wiatr huczał, wył, gwałtowne podmuchy sprawiały iż miałam wrażenie, że zaraz dach się podniesie a okno wyleci z framugą… Dudnił, uderzał w szyby, szarpał i podnosił wszystko co leżało mu na drodze. I tak też było całą sobotę.

Połamane gałęzie, powyrywane wieloletnie drzewa z korzeniami, nawet nie daleko nas, pozrywane dachy, przerwy w dostawie prądu, ofiary śmiertelne itd… Cała Polska walczyła ze skutkami silnych wichur, a nawet nie dużych trąb powietrznych o których też mówiono.

Byłam wdzięczna iż w tym momencie nie było mnie nad morzem. Morze samo w sobie mnie przeraża, a gdy sztorm, olbrzymie fale… Nawet nie chcę o tym myśleć. Wdzięczna za mocne cztery ściany 😉



Spodobał Ci się tekst?

  •  To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
  •  Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 
  •  Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  
  •  Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.

Komentarze