Spacer na odegnanie lęku

Miałam przygotowany inny post, ale nie tym razem, nie dzisiaj, dzisiaj to dla mnie ważniejsze… Może ważne jest i dla Ciebie. Ważne, bo będziesz wiedzieć, Że nie jesteś sam, nie tylko Ty to czujesz… Jestem i ja, jest On, jest Ona, jest nas dużo więcej…

W ostatnich miesiącach borykałam się z mnóstwem stresów, z mnóstwem lęku, bezradności… Pandemia, brak pracy, poważne problemy zdrowotne… Każdy przeżywa swoje mniejsze lub większe dramaty każdego dnia. Każdy z nas dzień po dniu walczy ze swoimi demonami, a jednocześnie stara się żyć pełnią życia, być „tu i teraz”, cieszyć się i być wdzięcznym za mnóstwo drobiazgów, gestów, miłości i dobroci wokół siebie… Czasami jednak kiedy wszystko się kumuluje, a cierpimy dodatkowo na depresję, nawet już bez epizodów od dłuższego czasu, to nawet jedna rzecz, emocja, wiadomość… potrafi sprawić, że wraca do nas jak bumerang.

Wczoraj po porannych wiadomościach nie mogłam się na niczym skupić ☹ Zanim jeszcze młodzież wróciła ze szkół podjechaliśmy we dwoje nad Stawy, na spacer… Zostawiliśmy pracę, zostawiliśmy inne obowiązki, bo poczułam, że jeśli nie wyjdę, nie przewietrzę głowy zacznę krzyczeć… I nawet jeśli przez tę chwilę spaceru tam, patrzenie na ptaki, na ich loty, zanurzanie w wodzie, na fale które były wyjątkowo duże, bo jednak wiał silny wiatr… Na wodę która dzięki promieniom słońca i błękitnemu niebu nad nią miała cudowny, mocno niebieski kolor i było jej dużo, jak nigdy do tej pory, przynajmniej nie odkąd kiedy tam przyjeżdżamy… Bazie, świeże, miękkie i puchate jak futerka moich kociaków lśniące na tle tafli wody…  byłam „tu i teraz”, byłam skupiona na danej chwili, czułam szczęście i wdzięczność… 🙏



… To po powrocie moje emocje znowu wybuchły… To znowu przede wszystkim ból, strach, niepewność, koszmarna bezsilność…  I nawet gdy wszyscy już byliśmy obok siebie, wyłączyłam wiadomości, a dzieci opowiadały jak Im minął dzień, zjedliśmy późny obiad, pączki… To cała byłam mnóstwem emocji… Wdzięczności za to, że jesteśmy bezpieczni, że mam Ich blisko siebie, mogę objąć, przytulić… A z drugiej strony ta koszmarna, czająca się z tyłu głowy myśl: „Jak długo jeszcze?” Wszystko może w jednej chwili runąć jak talia kart, rozsypać się przez potwora…

 

Te wszystkie wiadomości, ten cały koszmar wojny… ☹

Nawet na „dłuższą metę” nie pomogły ćwiczenia, hula hop, bieżnia na której w sumie spędziłam półtorej godziny, ponad 15000 kroków i zrobionych w ciągu dnia ponad 10 km. Pomagało przez chwilę, na dany moment, na wdech i wydech, na „tu i teraz”…  Chociaż to też dobrze, w końcu nasze życie składa się z takich chwil…

 

I nastał wieczór, oraz noc czarniejsza i głośniejsza niż każda inna do tej pory. Miałam wrażenie, że rozsadza mi głowę na drobne kawałeczki ☹ A jeszcze w środę o tym pisałam, wspominałam, bo był Światowy Dzień Walki z Depresją… przypominałam, nie wiedząc o tym, że za kilka godzin Pani D powróci i znów dopadnie znienacka…

 

Mój lęk powrócił… lęk paraliżujący… Atak paniki, którego nie mogłam się długo pozbyć, a noc ciągnęła się w nieskończoność ☹ Uwalniające się to wszystko, co było do uwolnienia w tamtym momencie się uwolniło… Strach, paraliż, nadzieja, niemoc, bezsilność, łzy… Wszystko powróciło z tak ogromną siłą, że kolana się pode mną ugięły… Znam ten stan… Wielokrotnie go odczuwałam… Wdech i wydech… Nie pomogło… Znowu przestawałam rozróżniać kształty, które zaczęły się rozmazywać… Znowu stanęłam nad krawędzią przepaści… Znowu… nawet niewielki podmuch sprawi, że zacznę spadać… Spadać bez końca, krzycząc w ciszy… Nikt mnie nie słyszy, nie usłyszy… Mój koszmar powrócił, jak powraca rzucony podczas wesołej zabawy bumerang… ☹

 

Dzisiaj już jest trochę lepiej… Dzisiaj nie stoję nad przepaścią, dzisiaj jestem „tu i teraz”, dzisiaj dalej robię wszystko co w mojej mocy by zapewnić bezpieczeństwo swojej Rodzinie, by czuli się kochani… Dzisiaj minuta po minucie odCzaruje jak do tej pory to robiłam, naszą codzienność pełną magii, kolorów i miłości… Dzisiaj jestem wdzięczna za każdą chwilę, za każdy moment i każdy gest… W końcu już jakiś czas temu nauczyłam się zwracać w głąb siebie gdy nie mam kontroli nad światem zewnętrznym 😉 Dzisiaj się uśmiecham i zarażam nim wszystkich dookoła… 😊 Zarażam pozytywną energią, którą wszyscy tak potrzebujemy.  Żyję dniem dzisiejszym i czerpię radość z chwili która trwa teraz, nie będąc jednocześnie ignorantką jeśli chodzi o to, co dzieje się obok nas... Nigdy nie jestem i nie będę. Dzisiaj jestem spokojniejsza. Oddycham miarowo, ćwiczę, medytuję, pracuję… I tego Tobie też życzę z całego serca. Pokoju, spokoju, wdzięczności, dobra i wolności 💚

„Strach jest mieczem, który odcina nas od rzeczywistości, od samych siebie. Strach budzi czarną wyobraźnię i dekoncentruje umysł, nie daj myślom płynąć z jego prądem. Spokój jest czystym stanem ducha i białą kartką na pisanie dobrej przyszłości.”

Zdjęcia z telefonów


Spodobał Ci się tekst?

  •  To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
  •  Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 
  •  Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  
  •  Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.

Komentarze