Co zrobić kiedy na usta ciśnie nam się narzekanie 😉

Kiedy obudziłam się rano w niedzielę, termometr pokazywał 12 st a niebo było pokryte chmurami. Od trzech nocy ponownie śpimy też pod kołdrą. A tu przecież jeszcze SIERPIEŃ, jeszcze lato. I co? Mogłabym narzekać, bo cała sobota była pracująca, wczoraj też musiałam co nie co dokończyć, do tego brak porządnego urlopu, zmęczenie, zimno jak na lato, ale po co to robić?

I tak, pisałam już o narzekaniu, pisałam, że nie zawsze jest złe, ale tym razem… Tym razem narzekanie na brak pogody na jaką się nastawiłam w wolniejszą niedzielę było bez sensu. Tak samo jak narzekanie na całą resztę którą wymieniłam i której nie wymieniłam 😉 nie było i nie jest ani mądre, ani inteligentne, bo przecież nie zmienia to danej sytuacji. A wręcz przeciwnie. Takie narzekanie spowodowało by tylko, że poczułabym się jeszcze gorzej, a tego nie chciałam i nie chcę 😊 I dlatego nie zrobiłam tego, bo czemu by to miało służyć? Jestem przecież dorosła, a narzekanie, które niczego nie wnosi, jest paskudną energią, która wysysa z nas wszystkie moce. I może właśnie spytasz, po co to w takim razie piszę? Po co piszę, że mogę narzekać na to czy tamto, ale tego nie zrobię? Piszę po to, żeby i tobie uświadomić, że możesz to robić, możesz to robić nawet bezwiednie. Piszę, żeby ci uświadomić jak to działa, i jak to na nas wpływa. Oczywiście… Jeśli chcesz, możesz narzekać, proszę bardzo, masz w końcu wolną wolę, każdy ma do tego prawo, ale… REAKTYWNOŚĆ – znasz to słowo? „To co najprostsze i najłatwiej dostępne zawsze i dla każdego – w tym narzekanie i użalanie się zachęca do negatywnego a przy tym bezproduktywnego „nakręcania się”. Uff! 😉 A przecież w takim przypadku problem nie znika, a tylko się powiększa. Znasz to uczucie? Jestem pewna, że tak 😊 Nasz narzekający umysł nie widzi rozwiązań, które zawsze, ale to zawsze! są ukryte w każdej sytuacji. A może lepiej… Kiedy pojawiają się w naszym życiu problemy, wyzwania lub jakieś trudne czy niewygodne dla nas sytuacje warto zadać sobie pytania: „Co mogę najlepszego w tym momencie zrobić? Na co mam wpływ?” Sama sobie wczoraj rano zadałam te pytania i wiesz co? Odpowiedź była bardzo prosta i krótka: „Założę jeden ze swoich ulubionych dresów i z racji wolniejszej niedzieli częściej będę odpoczywać” 😊 I zrobiłam to, a później zeszłam do kuchni, włączyłam ekspres i zrobiłam sobie ulubioną kawę latte. Włączyłam kolejny odcinek „Downton Abbey” i … oglądając delektowałam się każdym ciepłym łykiem kawki, która rozgrzewała mnie od środka.  A później… później wyszłam na ogródek, zerwałam dojrzałe pomidory, w tym jeden w kształcie serca (przypadek? nie sądzę 😉 ) i byłam za to bardzo wdzięczna. Wdzięczna za ten zaczynający się dzień, za warzywa w warzywniaku, które tak ładnie obrodziły mimo początkowych trudności, poczułam wdzięczność za Rodzinę która dopiero się budziła. Poczułam wdzięczność za te ostatnie dni sierpnia kiedy rano jeszcze nie trzeba się nigdzie spieszyć i wstawać dużo wcześniej. Zrobiłam śniadanie, dokończyłam pracę, a później przygotowałam pyszny obiad. Po nim znowu się zrelaksowałam przy kawie i czymś słodkim w gronie Najbliższych 😉 

W końcu też po południu wyszło słoneczko, a że nie chciałam stracić  naturalnej wit.D3, przeszłam się na spacer. Sama, tak jak lubię. Słońce grzało coraz mocniej, więc przez chwilę nawet pomyślałam, że szkoda, że się nie przebrałam i nie założyłam sukienki, ale podwinęłam rękawy i pomaszerowałam dalej na pola, pola które jeszcze nie zostały sprzedane i nie stoją na nich magazyny, jak już na wielu innych.

Poszłam znaną mi trasą, tym razem dłuższą, bo bardzo mi brakowało ostatnio spacerów. Gdy weszłam na pola od razu uderzył mnie przyjemny zapach i zaraz weszłam na ścieżkę, jak w tunel pomiędzy Nawłoć późną, która tak pachniała, że aż kręciło mi się w głowie (a swoją drogą z nawłoci jest pyszny miód). Do tego kolor dzięki słońcu był również bardziej intensywny, co sprawiało niewiarygodny widok. Szkoda, że zdjęcia tego nie oddają 😊 Pomiędzy nimi rosną też jabłonie. Nie byłabym sobą gdybym nie zerwała kilku jabłek i zaraz nabrałam ochoty na kompot. W związku z tym po powrocie do domu przebrałam się w krótkie spodnie, zabrałam ze sobą młodszą córcię z Jej kolegami „zza płota”, wzięliśmy czerwony koszyk i ruszyliśmy na jabłka 😉 A później, później już cieszyłam się smakiem kompotu, a i po drugim powrocie czekała mnie niespodzianka: odwiedziny brata 😊 I jak tu można narzekać, nawet jeśli początkowo ciśnie się nam ono na usta 😉 

A gdy przyjdą kolejne chłodne dni, coraz chłodniejsze, mimo iż kocham ciepło, to sprawię, że będą piękne i pełne magii. W końcu mam wolną wolę i mam do tego prawo. Już zawsze będę wybierać „swoją drogę” i tobie życzę tego samego. Pięknego poniedziałku.  


Spodobał Ci się tekst?

  •  To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
  •  Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 
  •  Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  
  •  Bądźmy w kontakcie, obserwuj mój blog oraz polub mnie na Facebooku i Instagramie.



 


Komentarze