Wdech – Wydech… Nasza kotwica

 „Właśnie w najmroczniejszych dla nas chwilach musimy się skupić na tym, by dostrzec światło” – A.Onasis

Gdzieś w Austrii... Wspomnienie :-) 

Gdy choruje bliska osoba, gdy my sami chorujemy, ten czas uświadamia nam jak cenne jest nasze życie, jak ważne jest aby doceniać każdą chwilę, jak bezcenne są chwile spędzone z tymi których kochamy.
Przekonujemy się, że wtedy najbardziej pamiętamy o tym czego doświadczyliśmy a nie o tym co zdobyliśmy. W tak bardzo namacalny sposób przekonujemy się jak marnujemy cenne minuty swojego życia na rozpamiętywanie, martwienie się czy zajmowanie tym co inni ludzie zrobili czy powiedzieli. 
Gdy choroba postępuje i nie wiemy co będzie jutro nie interesuje nas opinia innych. Skupiamy się na tym na co mamy wpływ, skupiamy się na tym co mamy obok, „tu i teraz” (wiem, powtarzam do znudzenia, ale będę to robić żeby każdy zrozumiał).
 
Ten czas jest jednocześnie, a może nawet przede wszystkim,  ogromnym wyzwaniem aby zapanować nad własnymi lękami i tym co złego podpowiada nam nasz własny umysł. Ten czas jest bardzo trudny, a jednocześnie wzbogacający i uwalniający. Jednak by to zauważyć, musiało u mnie minąć bardzo dużo czasu…
Warto wtedy z zaangażowaniem zacząć praktykować uważność, świadomy oddech, relaksację i medytację. Dzięki temu jesteśmy w stanie zapanować nad gonitwą własnych myśli. Kiedy tylko tworzymy czarne scenariusze, warto się zatrzymać, skupić na oddechu, zacząć medytować. Przyznaję, to bardzo trudne, ale kiedy czujemy, że to moment w którym się poddamy, zaczniemy powoli umierać… czujemy jak nogi się pod nami uginają, oddech przyśpiesza, a serce wali tak mocno iż mamy wrażenie, że zaraz wyskoczy nam z piersi…  to też ten moment kiedy mogę zdecydować inaczej:  decyduję głęboko oddychać, by odzyskać równowagę. Powiem tak… Bardzo trudno mi się tego uczyć, są dni, że moja bezsilność jest tak wielka iż nie wstaje z łóżka, mam wrażenie, że sufit mnie przygniata, że nie mam już siły… ale… coraz częściej są dni kiedy skupiam się na swoim oddechu, nawet jeśli najpierw płaczę… „wdech – wydech” itd. Emocje powolutku się wyciszają, łzy przestają lecieć, a ja ODDYCHAM. Żyję… I chcę żyć! Kiedy skupiamy się na naszym oddechu, ciało się uspokaja, odzyskujemy prawidłowe bicie serca, odzyskujemy dostęp do swojej intuicji, która nie pozwala nam się poddać. Jak mówi Oprah Winfrey: „Oddech jest kotwicą, którą dostałeś – wszyscy dostaliśmy żeby skupić się na chwili bieżącej. Zawsze, gdy czeka mnie spotkanie, któremu może towarzyszyć choćby najlżejsze napięcie, zatrzymuję się, biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze.”
Bardzo polecam Dagmarę – „Projekt egoistka” która bardzo dobrze tłumaczy nam jak ważny jest oddech i pomaga w nauce prawidłowego oddychania. Ja uczę się tego właśnie od Niej. To jak, podejmiesz decyzję? Uczysz się razem ze mną?



Spodobał Ci się tekst?

  •  To teraz czas na Ciebie 😊  Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
  •  Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka; 
  •  Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z   innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją   pracę;  
  •  Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

 

Komentarze