Miałam dzisiaj pisać zupełnie o czymś innym, jednak z racji tego co się działo w mojej głowie i nie tylko, w ostatnich dniach postanowiłam zmienić plan.
Tylko ja wiem jak bardzo
w ostatnich dniach cierpliwości mi brakowało. Tak, tak… Nawet jeśli nad tym
„pracuję” już od… hmm… dawna 😉 są takie dni, że aż tupię nogami i głośno krzyczę lub…
wysiadam z auta 😉 Moja Rodzina może na
ten temat powiedzieć całkiem sporo, ale może lepiej nie pytaj 😉 😊 I tak! Mój brak
cierpliwości pojawia się również na sytuacje, na które kompletnie nie mam
wpływu. Bez sensu! Tracę energię, wściekam się
na coś, czego nie mogę zmienić. Po co ja wciąż sobie to robię? Po co i
Ty sobie to robisz? A już tak dobrze mi szło 😉 W końcu po długim
czasie i z pomocą swoich „nauczycieli”,
zrozumiałam, że cierpliwość to akceptacja tego, co jest. Nie oznacza to
jednak, że musimy i rezygnujemy ze swoich celów, a jedynie dostrzegamy
teraźniejszość i ją akceptujemy. To, że sprawy w danym momencie nie układają
się tak jak byśmy tego chcieli, nie oznacza, że nie ułożą się w inny sposób,
często nawet lepszy niż byśmy przypuszczali 😊 Zrozumiałam… co nie
oznacza, że łatwo mi z tym w praktyce idzie. Oj nie!
Może Ci się to spodoba,
a może wręcz przeciwnie… Może dotknie to
twojego czułego punktu, to, jak i inne rzeczy o których tu piszę - Mnie
dotknęło wielokrotnie 😉 - I jeśli tak właśnie się stanie, pojawia się
dla ciebie szansa na konfrontację z własnymi doświadczeniami, które są dla Ciebie
w pewnym sensie ciężarem. Też to przerabiałam i wciąż to robię… To z pewnością pierwszy krok na dobrej drodze
by coś zmienić – „Nasza niecierpliwość, co za tym idzie i niepokój wynikają
z potrzeby kontroli oraz przerostu oczekiwań”. Tak! Tak! Bardzo często
trudno nam się z tym pogodzić, ale tak właśnie jest i nie ma co się „najeżać” 😉 Najwyższa pora by zaufać życiu. Pozwolić roślinie wzrastać w
swoim tempie… „Aby roślina mogła urosnąć, zakwitnąć, a następnie wydać
owoce, niezbędny jest czas. Jest on potrzebny również do tego, aby owoce
dojrzały, stały się soczyste i słodkie”. Nie ma sensu przyspieszać tego
procesu, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Rozumiesz? Wiem, że tak 😊
Muszę Ci się też do
czegoś przyznać. W wielu aspektach życia jestem perfekcjonistką, co bardzo
utrudnia mi funkcjonowanie i utrudnia życie moim bliskim. Niestety… Dlatego i
nad tym pracuję. Dzięki pracy nad sobą, czytaniu i rozmowach z inspirującymi
mnie Kobietami w końcu zrozumiałam, że ten mój perfekcjonizm może - i nawet w
moim przypadku tak jest – spowolnić wydajność i zwiększyć stres. Spalałam się w
świecie, który nie jest, nie był i nigdy nie będzie idealny, taki jak sobie go
wyobrażałam. Przecież coś takiego jak IDEALNE nie istnieje… Niecierpliwość
rzadko, a może nawet i wcale, sprawia, że inni działają sprawniej a wydarzenia
dzieją się szybciej. Tak naprawdę jest odwrotnie. Chociaż rozumiem, że może są
osoby, które właśnie w ten sposób funkcjonują lepiej… Jednak tu chcę napisać z
własnego doświadczenia, jak z doświadczenia wielu osób z którymi rozmawiałam… Przecież
im bardziej się stresujemy, tym mniej produktywne są nasze działania. Może tak…
Kiedy rozmawiasz z kimś spiętym, rozdrażnionym czy zestresowanym nie słucha
cię. Jest zdekoncentrowany, zachowuje się jak w jakimś amoku. Rozumiesz?
Dlatego też zaczęłam
uczyć się odpuszczania, dając dzięki temu żyć sobie jak i innym 😊 Pozwalam sobie na
spowolnienie swojego tempa, na dużo bardziej świadome życie „tu i teraz”. Tak
wiem! Często to powtarzam, ale tak jest 😉 W ćwiczeniu
cierpliwości pomaga mi skupianie uwagi na swoich reakcjach i obserwowaniu
myśli. Bardzo pomaga mi joga… Zauważyłam też, że w sytuacjach w których chcę
coś szybciej nawet moje gesty są nawykowe, z których wcześniej nie zdawałam
sobie sprawy. Uczę się zatrzymywania by zwrócić się do samej siebie, tam
głęboko w środku. Próbuję usłyszeć swój wewnętrzny głos, który jest pełen
zaufania i dodaje mi siły. I dopiero wtedy kiedy mi się to uda, mój umysł
przestaje walczyć, pojawiają się nowe
pomysły, które pomagają przezwyciężać trudności i dalej ze spokojem przyjąć to,
co się dzieje. I tak! W ostatnich dniach
na tym etapie poległam. Przyznaję się, bo to żaden wstyd ani porażka jak wielu
uważa. To nauka… Nauka, która zajmuje nam mnóstwo czasu i raz idzie lepiej, raz
gorzej. Nie ma w tym nic złego i nie wolno samemu się biczować gdy jesteśmy w
chwili, kiedy jest nam trudniej…
Bardzo ważne! Celebruj
nawet najmniejsze zwycięstwa 😊 Nawet, a może przede
wszystkim wtedy gdy masz takie dni, jak ja ostatnio, że granica mojej
cierpliwości znacząco zostawała przekroczona i nawet zatrzymywanie się nie
bardzo mi pomagało. I nigdy nie zapominaj, że praca nad sobą jest największą i
najlepszą inwestycją 😊 Nigdy się nie poddawaj,
nie rezygnuj. W końcu gdy byliśmy dziećmi nie poddaliśmy się między innymi w
nauce chodzenia nawet jeśli u niektórych z nas trwało to dłużej niż u innych.
Idź swoim tempem, inspiruj się i bądź dla siebie jak najczulszą przewodniczką,
najczulszym przewodnikiem.
Spodobał Ci się tekst?
- To teraz czas na Ciebie 😊 Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie;
- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka;
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
Komentarze
Prześlij komentarz